sobota, 1 grudnia 2012

Riddle Manor

-Panie... - Jeden z jego poddanych pochylony tak mocno, że niemal szorował nosem po podłodze, wręczył mu elegancko zapakowaną kopertę. Zdziwiony chwycił ją bladymi dłońmi i delikatnie odpieczętował.
-Możesz wyjść. - nie miał zamiaru mu dziękować. To jego powinność. Zastanawiało go tylko to, dlaczego sowa nie dostarczyła przesyłki do niego.
Zaczął czytać krótki tekst napisany drżącym, koślawym pismem. Po chwili jego serce zaczęło bić szybciej.
- Zdolna to ty jesteś, Narcyzo... - rzekł sam do siebie.
Już znalazła? Nie zdążyła nawet dobrze dojechać do Hogwartu. Postanowił jej odpisać.
"Narcyzo, 
dziękuję Ci za tak szybkie wykonanie polecenia. Nie spodziewałem się aż takiego zaangażowania z Twojej strony. Jeśli jesteś stuprocentowo pewna, że jest to właściwa osoba, postaraj się jak najszybciej przywieźć ją do Riddle Manor. Nie chcę czekać. "
Nie podpisał się. I tak będzie wiedziała, o kogo chodzi. 
********************
Sowa wróciła w strasznym stanie. Miała obłąkane spojrzenie i była podziobana, pewnie walczyła sama z sobą. Nigdy nie lubiła latać do Riddle Manor.
Ale najważniejsze jest teraz to, w jaki sposób dostarczy dziewczynę do Czarnego Pana. Za każdym razem, kiedy próbuje do niej zagadać, ona rzuca jej litościwe spojrzenie. Widzi, że Gryfonka, to się nie odzywa. Dlatego tym musi zająć się Lucjusz. Umówili się, że będzie wysyłał jej kwiaty. Codziennie jednego więcej. W końcu musi to połknąć.
Tak też zrobili.
********************
To było dziwne. Byłam przyzwyczajona do listów miłosnych, ale nie do kwiatów. Codziennie dostawałam jednego więcej, po tygodniu miałam ich już cały bukiet. 
Ale na kwiatach się nie skończyło. Pewnego razu dostałam także liścik.
"Spotkajmy się o północy w Pokoju Życzeń. Będę czekał na Ciebie w środku. Żeby wejść, musisz myśleć o spotkaniu z wielbicielem"
Ok. Jeszcze dziwniej. 
No ale co, głupia, poszłam. Przez dziesięć minut latałam przed Pokojem, aż w końcu drzwi się pokazały.
Weszłam do środka.
Myślałam, że padnę trupem. Czekał na mnie dziadek Scorpiusa Malfoya. Prawdę mówiąc trochę mnie  wmurowało.
-Eee... 
- Wiem, że to wygląda nieprawdopodobnie, ale nie przejmuj się, będzie jeszcze gorzej. Rzucił w moją stronę  swoją różdżkę. Odruchowo chwyciłam. I to był błąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz