piątek, 21 czerwca 2013

Gnijąca Panna Młoda


Stałem przed księdzem. Chwila... przed księdzem?! A, zapomniałem. Musiałem zająć się wszystkim w świecie mugoli, bo w magicznym mnie szukają.
No wiec stałem przed księdzem.
Koło mnie, a raczej naprzeciwko mnie stała Susan. 
Taka, jaką sobie wymarzyłem.
W długich, falowanych włosach w kolorze gorzkiej czekolady, z wielkimi, zimnymi oczami wpatrzonymi w podłogę, malinowymi ustami i bladą jak śnieg cerą.
Z bukietem czarnych róż w smukłych dłoniach.
W powłóczystej sukni, ciągnącej się jeszcze kilka metrów za nią, z gorsetem wysadzanym kryształami, bez ramiączek, idealnie podkreślającą jej figurę. Suknia sama w sobie była piękne, ale najbardziej podobał mi się jaj kolor.
Zwykle go nienawidzę, ale w tej sytuacji i na tej osobie kochałem go. 
Biała. 
Ja w garniturze - co rzadko mi się zdarza. Wpatrzony w moją boginię jak w obrazek.
Koło nas jakieś dzieciaki, gówno mnie obchodziły. Susan też ich tu nie chciała, ale nie było rady. W sumie nie wiem kto je tu zaciągnął. W każdym razie miały radochę, bo całe w kwiatach były. Rzucały na ścieżce, a że wiatr wiał, jak to w Anglii... 
No nieważne. 
Ważne było to, że moje serce biło jak nigdy.
-Tak.
Usłyszałem swój własny głos. Za mną... teraz ona. A co jeśli..? Nie! Musi się zgodzić.
Już otwierała usta, by wypowiedzieć decydujące słowa. 
Ale chwila, która miała być najpiękniejszą w moim życiu, okazała się najgorszą. 
Znowu rozbłysło to światło, które lepiej wygląda z drugiej strony.
Susan zachwiała się.
Złapałem ją, ale było za późno. 
Susan nie żyła.
Jej oczy były zamglone.
Martwe.
Spokojne.
Na sali powstał chaos. 
Nikt nie wiedział co się dzieje.
Tylko ja klęczałem z nią rozłożoną na moich kolanach.
Dokładnie tak jak wtedy, gdy pocałowałem ją po raz pierwszy.
Tylko że wtedy straciła tylko włosy, nie życie.

Spojrzałem w górę. Zobaczyłem jej ducha. Tak pięknego, ale tak strasznego. Ubranego w suknię ślubną, dokładnie taką jaką miała na sobie, z jednym wyjątkiem: suknia była czarna.
Zjawa nachyliła się i lekko mnie pocałowała.
Zacisnąłem powieki aż do bólu. 
Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
Nadeszła kara za moje grzechy.

*********************************************************************************
Hahahaha możecie mnie zabijać, no już, czekam :D
Wybaczcie mi, ale musiałam.
Post dedykuję PONOWNIE kochanej Mahomo, która obchodzi w sobotę urodzinki!! Sto lat!!! Wiem, że troszkę Ci kiepski prezent na urodziny sprawiłam tym postem, ale coś, niech się dzieje wola Boża.
Pozdrawiam :*



5 komentarzy:

  1. Na gacie Merlina, cz Susan naprawdę umarła? Nie, to nie może być prawda. Tom znajdzie sposób, aby ją wskrzesić, prawda?
    ._. idę się powiesić. Krótka notka, ale za dużo informacji jak dla mnie :P
    Czekam niecierpliwie na NN :)
    Zapraszam do mnie na http://witches-born-from-flames.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt sie nie cieszy ze wzieli slub wszyscy placza ze ja zabilam ;__; nie wieszaj sie, Tom jest geniuszem, bedzie git :)

      Usuń
  2. Taaaaakkkkk!!! Nareszcie, ale czemu tak krótko?!

    OdpowiedzUsuń
  3. JAK TO ONA UMARŁA?! Nie strasz ludzi, proszę cię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej to straszne.. On nawet nie wie czy ona sie zgodzila, ale z tego co sadze Susan pragnela tego slubu tak samo bardzo jak Tom.

    Dzieki za rozdzial, jest cudowny (jak kazdy z reszta) i daje sporo do myslenia, mozna rozwinac wyobraznie i pomyslec nad tym co bedzie dalej ;) ;*

    OdpowiedzUsuń